Poniedziałki ze zbrodnią tle: #17 Marek Krajewski "Śmierć w Breslau"


O tej książce słyszałam już wiele. Koleżanki nieustannie mi ją polecały, mówiły, że powinnam ją przeczytać, bo Marek Krajewski to genialny autor, a mnie, wielbicielce kryminałów, jego powieść na pewno się spodoba. Zapraszam zatem w podróż do 1933 roku. 
Wrocław. Miastem wstrząsa masakryczne odkrycie. Znaleziono zwłoki dwóch kobiet. Na miejscu zdarzenia pozostawiono tajemnicze zdanie napisane krwią ofiar. Do tego wszędzie walają się martwe skorpiony. Tylko coś takiego może wywabić z domu śledczego Eberharda Mocka. To on zaczyna prowadzić śledztwo w tej sprawie.
Uwierzcie mi, nie chcielibyście się znaleźć w tamtych czasach we Wrocławiu. W tym mrocznym mieście rządzą przemoc i korupcja. Mordercy i złodzieje czyhają na nowe ofiary. Wysoko postawieni ludzie oddają się hazardowi i rozpuście, przekupna policja próbuje walczyć o władzę. Na dodatek, zaczyna się tu już szerzyć doktryna Hitlera. Nie wygląda to zbyt dobrze, prawda?
Żałuję, że dopiero teraz odkryłam Marka Krajewskiego. Pokochałam Eberharda Mocka z całego serca. To nic, że miał dość nietypowe rozrywki. Podejrzewam, że w szachy bym z nim nie zagrała, nie tylko dlatego, że nie umiem, lecz przede wszystkim ze względu na wprowadzone przez niego zasady gry. Jestem jednak pod wrażeniem tego, w jaki sposób prowadził śledztwo. Uwielbiam śledczych, którzy zdobywają informacje w nie do końca legalny sposób i nie cofną się przed niczym, żeby dotrzeć do prawdy. Co prawda na początku ten śledczy nieco mnie drażnił, ale coś czuję, że zaprzyjaźnimy się na dłużej. Mam zamiar poznać dalsze losy tego bohatera Śmierci w Breslau w pozostałych książkach z cyklu o jego poczynaniach.
Ta powieść pokazuje nam Wrocław, a właściwie Breslau, bo taką wtedy to miasto nosiło nazwę, z dwóch perspektyw: społecznej i politycznej. Możemy obserwować upadek moralny społeczeństwa lubującego się w życiu nocnym w mrocznych spelunach oraz śledzić to, w jaki sposób ideologia Hitlera rozprzestrzenia się wśród mieszkańców. Nie chciałabym znaleźć się w tym mieście w momencie, gdy do władzy dochodzili naziści. Znając moje szczęście, podpadłabym jednemu z nich i szybko pożegnałabym się z życiem.
Przyznam, że nieczęsto sięgam po kryminały retro. Zdecydowanie bardziej lubię te bardziej "nowoczesne" historie ze zbrodnią w tle. Ta książka jednak mnie urzekła. Miała swój klimat. Mroczny, momentami nieco przerażający, ale to akurat bardzo mi się spodobało. Do gustu przypadła mi także ciekawa intryga. Może i nie było nagłych, wciskających w fotel zwrotów akcji, nie obgryzałam paznokci, czekając w napięciu na to, co za chwile się stanie, ale Śmierć w Breslau to kawał dobrze skonstruowanej opowieści.
Jak już wspomniałam, Śmierć w Breslau to pierwsza z książek o Eberhardzie Mocku. Do tej pory na rynku ukazało się 5 części tego cyklu. Dopiero zaczynam z nim swoją przygodę i już nie mogę się doczekać tego, co przyniosą mi kolejne powieści. Mam nadzieję, że Wrocław nadal będzie mroczny, skorumpowany i ociekający krwią. Polecam Śmierć w Breslau wszystkim czytelnikom lubiącym kryminały retro. Fani kryminałów z szybkimi zwrotami akcji nie odnajdą tu raczej niczego dla siebie i szybko odłożą powieść na półkę, wzdychając ciężko i żałując spędzonego nad lekturą czasu, za to wielbiciele kryminałów retro na pewno poczują się usatysfakcjonowani po przeczytaniu tej powieści. Tego w każdym razie im życzę.

Marek Krajewski
Śmierć w Breslau
Wydawnictwo Znak
Kraków 2010

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Portalowi Sztukater
i Wydawnictwu Znak

Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Hm. nigdy nie czytałam kryminały retro, chyba, że "Morderstwo w Orient Expresie" się zalicza do tej grupy ( a nie wiem...)

    Całkiem ciekawie się zapowiada: dobre morderstwo nie jest złe :P

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka