Królewskie Piątki: #5 Stephen King "Cmętarz zwieżąt"

Za lekturę tej książki zabierałam się już od dłuższego czasu. Słyszałam o niej same pochlebne opinie, więc nie pozostawało mi nic innego, jak zweryfikować je. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Louis, Rachel, Ellie i Gage Creedowie przenoszą się z Chicago do Ludlow w stanie Maine. Dość szybko odnajdują się w nowym miejscu dzięki życzliwym sąsiadom, Normie i Judowi. Staruszek opowiada Louisowi historię o znajdującym się w pobliżu cmentarzu, na którym przez wiele lat okoliczni mieszkańcy grzebali swoich pupili. W końcu zwierzętom po śmierci też należy się szacunek. Pewnego dnia dochodzi do wypadku, w wyniku którego ginie kot Creedów, ulubieniec Ellie, Churchill. Jud postanawia pomóc Louisowi w pogrzebaniu zwierzęcia na wspomnianym już przeze mnie cmentarzu. I wtedy dzieje się coś niezwykłego - na drugi dzień Church wraca do domu. Jednak nie wszystko jest z nim w porządku. Kot śmierdzi ziemią i bardzo dziwnie się zachowuje. Nie myślcie, że to koniec koszmaru rodziny Creed. Dochodzi bowiem do jeszcze jednej tragedii. Zrozpaczony Louis decyduje się na desperacki krok. Nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, jakie on za sobą pociągnie. Chcecie dowiedzieć się, co się stało? Chwytajcie zatem za książki, ode mnie już nic nie usłyszycie.

Fabuła tej powieści jest poniekąd oparta na faktach. King swego czasu mieszkał w domu, który znajdował się przy ruchliwej ulicy, mało tego, za nim był cmentarz, gdzie chowano zwierzęta. Pewnego dnia pędząca ciężarówka przejechała kota jego córki. Był to jeden z czynników, jaki wpłynął na decyzję Kinga o napisaniu Cmętarza.

Moim zdaniem na początku książki dzieje się niewiele. Rodzina przenosi się z jednego miejsca na drugie, poznaje sąsiadów, próbuje odnaleźć się w nowym świecie. Istna sielanka. Akcja nabiera tempa dopiero w chwili, gdy Churchill zostaje przejechany przez samochód. Od tego momentu czuć narastające z każdą stroną napięcie.

Ośmielę się napisać, że powieść jest dość przewidywalna. Parę wątków przeczułam zanim jeszcze do nich dotarłam. Czy to znaczy, że książka jest zła? Tego nie powiedziałam. Niby wiedziałam, co się za parę stron stanie, lecz gdy patrzyłam na to, jak rozwija się akcja, autentycznie się bałam. Nie umiałam czytać Cmętaża, kiedy byłam sama w domu. Musiałam wiedzieć, że ktoś jest obok mnie. Kilka razy podskoczyłam, gdy Pan Mąż coś do mnie mówił. King wciągnął mnie do swojego świata i nie pozwolił mi z niego wyjść. Podejrzewam, że nigdy nie zapomnę o tym, co przeczytałam.

Autor pozostawił otwarte zakończenie, więc wyłącznie od czytelnika zależy jego interpretacja. Ostatnie sceny wgniatają w fotel. Czytałam je, siedząc napięta jak struna. Jestem bardzo ciekawa, czy mój odbiór zakończenia jest słuszny. Nie podzielę się nim jednak z Wami, gdyż powiem za dużo i nie będziecie czuli przyjemności w trakcie lektury.

Powieść została przeniesiona na ekrany, jednak nigdy nie miałam okazji, by zobaczyć ekranizację. Jestem ciekawa, czy Mary Lambert udało się utrzymać klimat pierwowzoru, Muszę się kiedyś o tym przekonać.

Stephen King
Cmętarz dla zwieżąt
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2009

Udostępnij ten post

11 komentarzy :

  1. Od dawna mam w planach tę książkę. A potem chętnie i ekranizację zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę polecam, filmu nie widziałam, więc w tej kwestii się nie wypowiem.

      Usuń
  2. Z Kingiem zawsze mi jakoś nie po drodze xD Ciągle się z nim jakoś mijam, przeczytałam do tej pory jedynie kilka jego książek, a Cmętarz mam w planach już od dość dawna, chyba najwyższy czas to zmienić ;) Zwłaszcza ciągnie mnie obietnica zakończenia i tego, że o książce niełatwo jest zapomnieć :D

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) książka siada na psychice, ale o to w niej chodzi :)

      Usuń
  3. W przypadku tych klasycznych horrorów Kinga tak niestety jest - baaaaardzo długi wstęp, po czym nagle zmiana bardzo, bardzo na plus. Osobiście żeby sięgnąć po powieść autora muszę mieć chęć na tę specyficzną konstrukcję, ale nigdy nie żałuję przeczytania jego książek. Bawienie się emocjami czytelnika i psychiczna konstrukcja postaci wszystko mi wynagradza.

    OdpowiedzUsuń
  4. W gimnazjum bardzo namiętnie czytałam Kinga. Na tej historii niestety przygoda z tym pisarzem się skończyła. Książka dłużyła mi się, nie ciekawiła mnie zupełnie; podchodziłam do niej wielokrotnie. Odłożyłam na półkę, sprzedałam i tyle Kinga u siebie widziałam od tego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem wielką fanką Kinga, ale mam zaległości w tych najbardziej kultowych jego powieściach i "Cmętarz Zwieżąt" do nich należy. Na pewno kiedyś przeczytam, bo to w końcu King. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się zastanawiam, czy nie lepiej najpierw zapoznać się ze starszymi pozycjami Kinga :) wiele osób, które czytają mówią mi, że coraz to nowsze pozycje tracą oryginalność, co jest chyba naturalnym porządkiem rzeczy :). Nie wiem, czy to prawda, ale tą pozycję sobie odpuszczę jak na razie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż głupio się przyznać, ale przeczytałam tylko dwie minipowieści Kinga: "Skazanych na Shawshank" i "Zdolnego ucznia". Po tej drugiej wpadłam w taką traumę, że postanowiłam pożegnać się z tym panem na zawsze. :(
    Zbyt wrażliwe ze mnie dziewczę. ;)
    Kania Frania z www.kaniafrania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie czytałam kryminałów, ale jestem pewna, że gdy przyjdzie tan czas, ta właśnie książka będzie pierwszą :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Jeśli zostawicie mi swój adres to obiecuję, że Was odwiedzę :)

Czytelnia mola książkowego © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka